M A Ł Y   C H Ó R

W I E L K I C H   S E R C

TEOLOGIA CHÓRU WEDŁUG O. PIOTRA KLESZCZA

(trochę skomplikowane, ale dorośli pomogą dzieciom zrozumieć o co tu chodzi)

Pamiętajcie, że w "Małym Chórze Wielkich Serc" nie są najważniejsi soliści, ale CAŁY CHÓR. Soliści są nam potrzebni, aby utwory brzmiały ciekawiej. Soliści są reprezentantami chóru, a nie oddzielnymi wokalistami. Chór nie jest tylko tłem dla solistów jak to może być w innych zespołach. O dojrzałości każdego z Was świadczy fakt, że działamy dla wspólnego dobra. Uczymy się pokory. Jeśli jest taka potrzeba, uczymy się walczyć z uczuciem zazdrości. Cieszymy się z naszych osobistych talentów i talentów innych osób. Nikim nie pogardzamy, ani nikogo nie wyśmiewamy. Gdyby kogoś w naszym zespole trzymało tylko pragnienie śpiewu solowego to byłoby to nieporozumienie. W nazwie naszego zespołu jest ukryta idea naszej misji. Zastanawialiście się dlaczego nazywamy się: "Mały Chór Wielkich Serc"? Myślę, że co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: dzieci choć są małe, mają "wielkie serca". Sam Jezus powiedział, że jeśli nie staniemy się jak dzieci, nie wejdziemy do Królestwa Bożego. Nasze podejście do Boga powinno być przepełnione nieskomplikowaną i bezwarunkową ufnością wobec Niego. Często dzieci mają w tym względzie przewagę nad dorosłymi, bo one patrzą sercem. Są bardziej bezpośrednie, naturalne, spontaniczne, bezinteresowne, niewinne, ufne... Drugi powód dla którego nazywamy się "Mały Chór Wielkich Serc" jest następujący: choć jesteśmy jeszcze małymi ludźmi to RAZEM tworzymy WIELKĄ wspólnotę. Kiedy śpiewamy razem to serca nam rosną i mamy w sobie więcej miłości. Chcemy dzielić się z innymi ludźmi naszymi talentami i wychwalać śpiewem Boga. Czerpiemy z tego wiele radości i satysfakcji. Często przez nasz śpiew pomagamy innym w ich drodze życia. Nie jesteśmy w zespole aby się popisywać, ale służyć. Nie jest to taki zwyczajny chór, w którym ludzie uczą się śpiewać. My uczymy się kochać. Jeśli ktoś słuchając nas stanie się lepszy to osiągniemy stuprocentowy sukces. Każdy z nas stara się rozwijać swoje umiejętności muzyczno-wokalne, aby być jeszcze doskonalszym narzędziem w niesieniu innym "pokoju i dobra". Dobry poziom artystyczny jest u nas bardzo ważny, ale niewystarczający. Musi być w nas pragnienie dobra. Panu Bogu należy się najlepsza muzyka więc robimy wszystko, aby poziom muzyki chrześcijańskiej był na dobrym poziomie.

"Niby można żyć bez muzyki, ale co to za życie". Dzięki Ci Panie za świat dźwięków i świat kojącej ciszy. Wszystko to gra na Twoją chwałę. A Ty słuchasz w skupieniu mimo, że czasem fałszujemy... Bo nie jest wielką sztuką śpiewać solo, ale sztuką jest śpiewać w harmonii z innymi. Choć twój głos ginie w tłumie dźwięków to stajesz się częścią wspaniałego dzieła. Ginie twój egoizm w chórze wspólnoty, a zaczynasz rozumieć, że każdy jest potrzebny i każdy jest bardzo ważny dla ogółu. Gdyby Cię nie było chór nie byłby już taki sam. Pan Bóg - Kompozytor twojego życia oceni i rozliczy cię z każdej nutki, z każdego krzyżyka na pięciolinii upływającego czasu. Tylko śpiewaj czysto bo od ciebie zależy brzmienie całej wspólnoty. Nawet jeśli na końcu tego utworu - twojego życia, zabraknie braw, to dyrygent podziękuje ci za wierność gdy zejdziesz ze sceny.